BIBLIOTEKA

Teksty źródłowe
Polacy i Holokaust


Odezwa „Protest!” konspiracyjnego Frontu Odrodzenia Polski pióra Zofii Kossak- Szczuckiej, sierpień 1942 r.

„Protest!
W ghetcie warszawskim, za murem odcinającym od świata, kilkaset tysięcy skazańców czeka na śmierć. Nie istnieje dla nich nadzieja ratunku, nie nadchodzi znikąd pomoc. Ulicami przebiegają oprawcy, strzelając do każdego, kto się ośmieli wyjść z domu. Strzelają podobnie do każdego, kto stanie w oknie. Na jezdni walają się niepogrzebane trupy.
Dzienna przepisowa ilość ofiar wynosi 8-10 tysięcy. Policjanci żydowscy obowiązani są dostarczyć ich do rąk katów niemieckich. Jeśli tego nie uczynią, zginą sami. Dzieci nie mogące iść o własnych siłach są ładowane na wozy. Ładowanie odbywa się w sposób tak brutalny, że mało które żywe dojeżdża do rampy. Matki patrzące na to dostają obłędu. Ilość obłąkanych z rozpaczy i grozy równa się ilości zastrzelonych.
Na rampie czekają wagony kolejowe. Kaci upychają w nich skazańców po 150 osób w jednym. Na podłodze leży gruba warstwa wapna i chloru polana wodą. Drzwi wagonu zostają zaplombowane. Czasem pociąg rusza zaraz po załadowaniu, czasem stoi na bocznym torze dobę, dwie... To nie ma już dla nikogo żadnego znaczenia. Z ludzi stłoczonych tak ciasno, że umarli nie mogą upaść i stoją nadal ramię w ramię z żyjącymi, z ludzi konających z wolna w oparach wapna i chloru, pozbawionych powietrza, kropli wody, pożywienia – i tak nikt nie pozostanie przy życiu. Gdziekolwiek, kiedykolwiek dojadą śmiertelne pociągi – zawierać będą tylko trupy...
Wobec tej męki wyzwoleniem stałby się rychły zgon. Oprawcy to przewidzieli. Wszystkie apteki na terenie ghetta zostały zamknięte, by nie dostarczały trucizny. Broni nie ma. Jedyne co pozostaje, to rzucenie się z okna na bruk. To też bardzo wielu skazańców wymyka się katom w ten sposób.
To samo co w ghetcie warszawskim, odbywa się od pół roku w stu mniejszych i większych miasteczkach i miastach polskich. Ogólna liczba zabitych żydów przenosi już milion, a cyfra ta powiększa się z każdym dniem. Giną wszyscy. Bogacze i ubodzy, starce i kobiety, mężczyźni i młodzież, niemowlęta, katolicy umierający z Imieniem Jezusa i Maryi, równie jak starozakonni. Wszyscy zawinili tym że się urodzili w narodzie żydowskim, skazanym na zagładę przez Hitlera.
Świat patrzy na tę zbrodnię, straszliwszą niż wszystko, co widziały dzieje – i milczy. Rzeź milionów bezbronnych ludzi dokonywa się wśród powszechnego, złowrogiego milczenia. Milczą kaci, nie chełpią się tym co czynią. Nie zabierają głosu Anglia ani Ameryka, milczy nawet wpływowe międzynarodowe żydostwo, tak dawniej wyczulone na każdą krzywdę swoich. Milczą i Polacy. Polscy polityczni przyjaciele żydów ograniczają się do notatek dziennikarskich, polscy przeciwnicy żydów objawiają brak zainteresowania dla sprawy im obcej. Ginący żydzi otoczeni są przez samych umywających ręce Piłatów.
Tego milczenia dłużej tolerować nie można. Jakiekolwiek są jego pobudki - jest ono nikczemne. Wobec zbrodni nie wolno pozostawać biernym. Kto milczy w obliczu mordu - staje się wspólnikiem mordercy. Kto nie potępia - ten przyzwala.
Zabieramy przeto głos my, katolicy - Polacy. Uczucia nasze względem żydów nie uległy zmianie. Nie przestajemy uważać ich za politycznych, gospodarczych i ideowych wrogów Polski. Co więcej, zdajemy sobie sprawę z tego, iż nienawidzą nas oni więcej niż Niemców, że czynią nas odpowiedzialnymi za swoje nieszczęście. Dlaczego, na jakiej podstawie - to pozostanie tajemnicą duszy żydowskiej, niemniej jest faktem nieustannie potwierdzanym. Świadomość tych uczuć jednak nie zwalnia nas z obowiązku potępienia zbrodni.
Nie chcemy być Piłatami. Nie mamy możności czynnie przeciwdziałać morderstwom niemieckim, nie możemy nic poradzić, nikogo uratować, - lecz protestujemy z głębi serc przejętych litością, oburzeniem i grozą.
Protestu tego domaga się od nas Bóg, Bóg który nie pozwolił zabijać. Domaga się sumienie chrześcijańskie. Każda istota, zwąca się człowiekiem, ma prawo do miłości bliźniego. Krew bezbronnych woła o pomstę do nieba. Kto z nami tego protestu nie popiera – nie jest katolikiem.
Protestujemy równocześnie jako Polacy. Nie wierzymy, by Polska odnieść mogła korzyść z okrucieństw niemieckich. Przeciwnie. W upartym milczeniu międzynarodowego żydostwa, w zabiegach propagandy niemieckiej usiłującej już teraz zrzucić odium za rzeź żydów na Litwinów i... Polaków, wyczuwamy wrogiej dla nas akcji. Wiemy również, jak trujący bywa posiew zbrodni. Przymusowe uczestnictwo narodu polskiego w krwawym widowisku spełniającym się na ziemiach polskich, może snadno wyhodować zobojętnienie na krzywdę, sadyzm i ponad wszystko groźne przekonanie, że wolno mordować bliźnich bezkarnie.
Kto tego nie rozumie, kto dumną, wolną przyszłość Polski śmiałby łączyć z nikczemną radością z nieszczęścia bliźniego – nie jest przeto ani katolikiem, ani Polakiem!
Front Odrodzenia Polski”

Źródło: „Polacy – Żydzi 1939-1945. Wybór źródeł”, Warszawa 2001, s. 213


Fragment wspomnień Marii Kann dotyczący kondycji moralnej społeczeństwa polskiego, które świadkowało zbrodni Holokaustu.

„Likwidacja getta wyrządziła krzywdę nie tylko mordowanym, ale i całemu światu, a nam, będącym najbliżej, większą niż komukolwiek innemu. Na oczach świata, w naszych oczach, w oczach naszej młodzieży – mordowano naród. Pomimo całego oburzenia oswajamy się z myślą, że można mordować, można budować krematoria dla żywych ludzi.
W umysłach dziecięcych zaczyna kiełkować pojęcie, że są różne rodzaje narodów: „panów”, „pachołków” i wreszcie „psów”, które wolno zabijać bezkarnie. I to jest najstraszliwszy posiew krwawego führera i jego zwycięstwo. Minie Hitler jak zły sen, [...] świat przestanie być rzeźnią. Wróci ład i spokój. A w wiele lat potem dziecko spyta: - «Czy zabito człowieka, czy Żyda, Mamo?» Tego lęka się serce polskich matek”.

Źródło: Maria Kann, „Niebo nieznane. Wspomnienia”, Warszawa 1964, s. 123


Obwieszczenie urzędowe o wykonaniu wyroku śmierci za prześladowanie ukrywających się Żydów. Warszawa, 7 lipca 1943 r.

„Wyrokiem Sądu Specjalnego w Warszawie z dnia 7 lipca 1943 r. został skazany na karę śmierci oraz utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych: Borys, vel Bogusław, vel Bogusław Jan Pilnik, ur. 5 maja 1912 r., syn Aleksandra i Felicji Szołkowskiej, zam. w Warszawie przy ul. Pierackiego 17, za to, że w czasie okupacji niemieckiej w Polsce, współpracując z niemieckimi władzami okupacyjnymi na szkodę społeczeństwa polskiego w charakterze konfidenta, wydał w ręce władz niemieckich obywateli polskich narodowości żydowskiej, ukrywających się przed władzami niemieckimi, oraz że wyłudził na swoją korzyść od swych ofiar duże sumy pieniężne pod pretekstem potrzeby tych sum dla ochrony ukrywających się, a następnie po wydaniu w ręce władz niemieckich, wyłudził od rodzin ofiar różne przedmioty majątkowe – rzekomo dla dostarczenia ich aresztowanym, które następnie obrócił na swoją korzyść.
Wyrok wykonano przez zastrzelenie dnia 25 sierpnia 1943 r.
Kierownictwo Walki Podziemnej”

Źródło: „Biuletyn Informacyjny”, nr 37, 16 września 1943


Obwieszczenie urzędowe o wykonaniu wyroku śmierci za zabójstwo dwóch Żydów. Warszawa, 19 marca 1944 r.

„Wyrokiem Sądu Specjalnego Cywilnego Okręgu Warszawskiego zostali skazani na karę śmierci oraz utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych:
1.Janusz Krystek, lat 22, pomocnik leśny, zam.[ieszkały] gm.[mina] Grębków, pow.[iat] Węgrów-Sokołów – za zabicie dwóch obywateli polskich narodowości żydowskiej [...]
Wyroki powyższe wykonano przez zastrzelenie.
Kierownictwo Walki Podziemnej”

Źródło: „Biuletyn Informacyjny”, 19 marca 1944 r.


Obwieszczenie urzędowe o wykonaniu wyroku śmierci za prześladowanie ukrywających się Żydów. Warszawa, 30 marca 1944 r.

„Wyrokiem Sądu Specjalnego Okręgu Warszawskiego zostali skazani na karę śmierci oraz utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych:
1.Jan Żmirkowski, tokarz, za współpracę z Gestapo jako konfident;
2.Jan Łakiński, ul. Pługa 1/3, za współdziałanie z okupantem w prześladowaniu i tropieniu obywateli polskich pochodzenia żydowskiego;
3.Bolesław Szostak, plut.[onowy] służby śledczej, za wymuszanie okupu od obywateli polskich pochodzenia żydowskiego pod groźbą oddania w ręce władz niemieckich.
Wszystkie powyższe wyroki wykonane przez zastrzelenie.
Kierownictwo Walki Podziemnej”

Źródło: „Biuletyn Informacyjny”, 30 marca 1944 r.


Mordechaj Gebirtig, „To boli”

To boli
to tak strasznie boli...
Nie szał nienawiści, którą płonie wróg,
nie bezmiar niedoli
i nie razów stuk.
nie gwiazda Syjonu
Na Żyda ramieniu
na znak, że to Żyd,
bo to będzie dla nich –
dla nich – aż do zgonu –
poprzez pokolenia –
tylko dla nich
wstyd.

To boli
to tak strasznie boli,
gdy nie obcy, wróg,
lecz ten, co w niewoli
tak samo, jak my
młody polski chłopiec i polska dziewczyna
z męki naszej drwi ...
... że wśród bród żydowskich
podeptanych w pyle
piękny orzeł polski, dumny orzeł biały
leży tu w bezsile.

Gdy się z tego śmieją,
kiedy hańbi Żydów
pospólny wróg nasz –
to tak, jakby sami
dla wiecznego wstydu
pluli sobie w twarz...
... choć – jak my – w niewoli.

I to właśnie boli,
to tak strasznie boli...

przekład Jerzy Ficowski

Źródło: Aleksander Klugman, „O roli polskich pisarzy w krzewieniu lub zwalczaniu judeofobii”, [w:] „Midrasz”, 2005, nr 3, s. 36


Opinia polskiej prasy podziemnej o bierności Żydów jako przyczynie ich zagłady i skuteczności polskiego oporu, listopad 1943 r.

„Nasza odpowiedź”
Za jednego Niemca ma zginąć dziesięciu Polaków schwytanych na ulicy w «karnej łapance»...
Niektórzy zadają sobie i nam pytanie, czy nie byłoby lepiej «trochę przysiąść», przyczaić się do skoku w odpowiedniej chwili, wstrzymać akcję odwetową? – Nie – po stokroć nie! – Byłoby to przez wroga poczytane za dowód naszej słabości, a co za tym idzie pobudziłoby go do nowych bestialstw i zbrodni. (podkr. oryg.)
Żydzi swoją potulnością, brakiem solidarności, brakiem jakiejkolwiek reakcji na gwałty niemieckie, sprawili, że w stosunkowo krótkim czasie wróg wytępił niemal całkowicie plemię Judy w Polsce. Boć obrona już tylko garstki żydów w ghetcie warszawskim nie mogła odnieść pożądanego wpływu. Niemcy wiedzieli, że był to odosobniony odruch, podyktowany śmiertelnym strachem o własną, dobrze utuczoną, złotem ubezpieczoną skórę. Gdyby żydzi w pierwszej chwili rozpoczęli bezkompromisową walkę, zgodną z dobrze im znaną zasadą «oko za oko, ząb za ząb», to z całą pewnością wróg nie zdołałby nawet w ciągu 10 lat wojny wymordować choćby połowy żydów. Mamy przykład na Neapolu. Niemcy opuszczając to miasto zaczęli niszczyć wszystko i popełniać masowe mordy. Włosi zareagowali bardzo silnie. I tym uratowali bardzo wielu. Strajk sędziów w Belgii, nauczycieli w Norwegii, robotników portowych w Pireusie, administracji w Atenach – wszędzie Niemcy ustąpili, widząc mocną, oporną, zdecydowaną postawę przeciwników. Weźmy też za przykład naszą Zamojszczyznę. Silna reakcja z naszej strony, palenie gospodarstw i wybijanie kolonistów Niemców – zmusiła wroga do zaprzestania zbrodniczej akcji. W pierwszym roku wojny, kiedy nie byliśmy jeszcze silnie zorganizowani, za jednego Niemca ginęły setki Polaków. A dzisiaj? Strzelamy do nich jak do kaczek. Padł na nich wreszcie strach, bo widzą i na własnej skórze odczuwają naszą organizacje. Bądź co bądź są jeszcze silni, więc mogą sobie pozwolić na represje. Jesteśmy jednak pewni, że stosując ją, działają w wielkim strachu przed naszą reakcją. Tysiące Niemców drży na myśl, jak Polacy mogą odpowiedzieć na ostatnie bestialstwa, jak pomszczą niewinnych. Przeżarta hitleryzmem dusza narodu niemieckiego tak się zbrukała w gwałtach i zbrodniach, że nie jest zdolna do szlachetniejszych uczuć i porywów, jest zupełnie ślepa i głucha na niedolę, łzy i krew ludzką. Największemu zbrodniarzowi zadrży ręka, gdy podniesie ją nad kołyską dziecka. Niemców nie wzruszy! (podkr. oryg.) I dlatego należy przemawiać do nich już tylko bombą, granatem lub kulą. Jedynie obawa przed karą i paniczny lęk o własną skórę pohamować ich mogą w popełnianiu zbrodni. [...]
Rozumiejąc to doskonale, możemy mieć tylko jedną odpowiedź na ostatnie zbrodnie: Kogo wy s... syny chcecie nastraszyć?! – Nas Polaków? Zapamiętaj dobrze ty sobacze plemię germańskie – za jednego Polaka padnie 10 Niemców w odpowiedniej, przez nas wybranej chwili.”

Źródło: „Drużyna”, dwutygodnik AK, Legionowo, nr 2, 15 XI 1943 r.; cyt. za: „Wojna żydowsko-niemiecka. Polska prasa konspiracyjna 1943-1944 o powstaniu w getcie Warszawy”, Wybór i opracowanie Paweł Szapiro, Londyn 1992, dok. nr 350, s. 326-327


Donos napisany przez Polaka do gestapo w Warszawie (zachowano interpunkcję, ortografię i stylistykę oryginału)

„Do Zarządu policji Niemieckiej Gestapo
Warszawa ul. Al. Szucha 25
Święta prawda Boję się podpisywać bo policja polska jak się dowiedziała to mnie zamordowałaby sama

Wielce Szanowni Panowie,
W dniu 26 czerwca 1941 roku będąc na ulicy Ceglanej stając w domu przy tejże samej ulicy pod N 6 i 4 zauważyłem jak polscy policjanci pilnują żydowskiego Gietta które znajduje się na tej że ulicy. Nie dość że całe grupy ludzi podają Żydom rozmaite paczki tubołki mleko w butelkach, bochenki chleba, a anwet dostarczają większy szmugiel workami. Podjechał wózek rowerowy na którym było 6 worków kaszy czy mąki, przy tym wózku było 4 mężczyzn podjechali do parkanu od strony gdzie znajduje się dom firmy Ulrycha, Żydzi zaraz podstawili stół a ci panowie którzy przywieźli te 6 worków podali Żydom przez parkan i spokojnie sobie z powrotem pojechali do ul. Żelaznej
Za kilka minut przyjechał drugi wuzek na którym było 5 worków towaru i tą samą drogą poszedł do Żydów przez parkan, nie dość idzie wielki szmugiel, który jest dostarczany przez polaków, to co chwila przechodzą przez parkan rozmaite podejrzane osobistości. A ci panowie którzy wózkami dostarczają Żydom rozmaitej żywności, stale sobie siedzą w podejrzanej kawiarence na ul. Żelaznej N 55 piją sobie wódkę z polskiemi policjantami. Zwróciłem się do jednego z policjantów i powiedziałem, że 3ch policjantów pilnuje, żeby nie szedł szmugiel a wy zamiast łapać szmuklerów to jeszcze ułatwiacie im. Zapamiętał numer tego policjanta 322. Proszę o sprawdzenie z jakiego komisarjatu byli dyżurni dnia 26/41 pomiędzy godziną 8/9 rano. Polska policja nigdzie nie robi nic tylko darmo pobiera pieniądze. Tych panów warto było dawno wysłać do Westfalii kopać węgiel to nie anonim a święta prawda jest.”

Źródło: Archiwum Instytutu Pamieci Narodowej, Zespół „Der Kommandeur der Sicherheitspolizei und des SS für den Distrikt Warschau“, 595/31, dok. nr 84


Rabunek mienia pożydowskiego po likwidacji getta w Otwocku pod Warszawą we wspomnieniach policjanta żydowskiego Calka Perechodnika.

„Wtorek [25 sierpnia 1942 r.]. Z rana zostawiam mój płaszcz letni u Wolfowicza, jest mi w nim za ciężko, po godzinie wracam, już całe mieszkanie jest zdemolowane. To Polacy rozbili je doszczętnie. W ogóle całe getto jest wciąż otoczone przez motłoch polski, który co chwila wskakuje przez parkan, siekierami otwiera drzwi i wszystko rabuje. Czasami potykają się o ciepłe jeszcze trupy, ale nie szkodzi. Nad trupami ludzie biją się, jeden drugiemu wyrywa poduszkę czy też garnitur.
A trup? No, jak trup – leży spokojnie, nic nie mówi, nikomu nie przeszkadza i nikomu się nie przyśni! To i sumienie mają Polacy czyste. «Myśmy ich nie zabili, jak my nie weźmiemy, to wezmą Szwaby.»
Nie żal mi płaszcza, nie żal mi tego tysiąca złotych, których on jest wart, ale przecież bez niego nie będę mógł się pokazać w polskiej dzielnicy, tam gdzie trzeba być bardzo eleganckim. Mieć zaś energię, żeby szukać w innym domu płaszcza dla siebie? Nie, tej energii nie posiadam. Strata płaszcza w pewnych warunkach może być równoznaczna z wyrokiem śmierci.
Wchodzimy do mieszkania Grynkorna, spotykamy tam Polaka, który już wszystko do worka zapakował. Jest zły i zdziwiony, jakim prawem Grynkorn mu przeszkadza, ale nie mając rady zostawia worki i ucieka przez parkan.
Przy parkanie stoi Zygmunt Wolfowicz, serce ma zbolałe, przed chwilą jego mieszkanie zostało zrabowane. Niemcy zabrali mu rodzinę, Polacy zaś majątek cały.
Czy to on mówi, czy też same tylko usta? «Czekajcie, ja jeszcze wasz koniec, bandyci, zobaczę, jak również zobaczę koniec Niemców.» Tak mówi do tych hien, szakali, które cierpliwie czekają przez cały dzień, żeby skoczyć i choćby po trupach rabować cudze mienie.
[...]
Polacy, po kilku dniach dostali przepustkę na wejście do getta, zwłaszcza nowo mianowani dozorcy, też wyłapywali i doprowadzali Żydów. Oczywiście, nie zapominali przedtem zabrać Żydom wszystkie posiadane pieniądze, przeszukiwali nie tylko kieszenie, ale pruli nawet kobietom noszone paski. «Gdzie macie pieniądze? Dajcie, bo i tak Niemcy wam zabiorą.» Nareszcie po dokładnej rewizji odprowadzali ich do aresztu.
Czyż jest człowiek, który byłby w stanie opisać, co przeszli Żydzi, zanim zostali rozstrzelani?
Część getta była już po troszeczku zamieszkiwana przez Polaków. Kobiety polskie najspokojniej w świecie robiły już porządki w mieszkaniach, gdzie leżały jeszcze gorące trupy, obierały kartofle przed mieszkaniami, z Żydzi to wszystko widzieli. To był ten ostatni obraz, który utrwalił im się przed śmiercią. Ich współobywatele Polacy zakładali nowe, beztroskie życie, zajmowali ich mieszkania, dziedziczyli ich majątek, a oni Żydzi, mając to wszystko przed oczyma, ten nowy, budujący się piękny świat, musieli zginąć (wszak są Żydami, nie?), musieli sami położyć się brzuchem na ziemię i czekać, aż «zbawcza kula» w kark zaspokoi ich zbolałe serce.”

Źródło: Calek Perechodnik, „Spowiedź. Dzieje rodziny żydowskiej podczas okupacji hitlerowskiej w Polsce”, Warszawa 2004, s. 74-75, 91.


  
Anna Woźniak